Muse.

nonesense

Nie będę cytować tej bezdusznej Wikipedii, każdy ich chyba zna. Porozwodzimy się może na temat tego, co tworzą. No więc; darzę ich miłością już od dawna, z każdym dniem mocniej. Niestety, poznałam ich przez ten cały Zmierzch do czego się niechętnie przyznaję, aczkolwiek nie to jest tu ważne. Nie jestem ich kolejną pseudo fanką, jak cała masa innych, a tego nie trawię. Jestem PSYCHO fanką. Mój last pęka w szwach od Muse, mimo iż używam go od kilku dni. Ich muzyka towarzyszy mi wszędzie, budzi mnie, wspiera, budzi emocje, pomaga zasnąć. Kocham ich całym sercem, kocham. W szczególności Matt... Jego uśmiech, te oczy, spojrzenie... włosy, wygląd, niepowtarzalny styl - nawet bez tego bym go kochała. A ten głos - Boże. Tego nie da się opisać. Muse jest dla mnie wszystkim. Daje mi kopa, pomaga. To jest jedna z niewielu rzeczy, które nadają sens mojemu życiu. Motywują. I nie wspominać mi o Coke Live Music Festival, błagam. Już wystarczająco chce mi się z tego powodu ryczeć.

the kill.

kocham ich.
świetni są. *_*

melancholijna

ja też ich uwielbiam. ze smutkiem przyznam się, że tak jak nonsense poznałam ich przez "Zmierzch". zwrócili moją uwagę "supermassive black hole", potem już słuchałam (i słucham dalej) wszystkich piosenek po kolei: "time is running out", "hysteria", "rain"... a wokal, to po prostu cud. geniusz w czystej postaci, podsumowując.

Mumin

Ja ich tak przeciętnie. Poznałam z Guiar Hero V. : P

fuck you

słuchałam ich, ale jakoś ostatnio przestałam.

Jacksonowa

Przed premierą zmierzchu mogłam się pociachać za nich, ale potem...to trochę osłabło.

Ale to nie znaczy, że ich nowy krążek nie jest zajedwabisty :D

loney

lubię, najbardziej chyba exo-politics.

dish.